niedziela, 31 stycznia 2016

haft koralikowy

Dzisiaj przekonałam się na własnej skórze, że jak czegoś długo się nie robi, to wychodzi się z wprawy. Postanowiłam wrócić do haftu koralikowego. Kilka miesięcy temu kupiłam piękne szklane kaboszony i dzisiaj postanowiłam wreszcie coś z nich zrobić. Okazało się, że kilka miesięcy przerwy w szyciu.... i jest problem. W dodatku na warsztat wzięłam kwadratowy kaboszon, a takiego jeszcze nie obszywałam ;)


Ścianki są już oplecione koralikami i na chwilę obecną przerwa. Muszę pomyśleć co dalej, bo szczerze mówiąc zaczynając tą pracę nie miałam sprecyzowanego pomysłu. Nie do końca wiem, co chcę z tego zrobić, może wisior, a może bransoletkę..... Muszę się jeszcze zastanowić ;) Grunt, że zaczęłam znowu szyć!!! 

wtorek, 26 stycznia 2016

zawijas

Chyba powoli wraca mi wena do koralików ;) Może uda mi się wreszcie wykończyć wszystkie zaczęte prace!

Dzisiaj twórczo wykorzystałam ostatni dzień zwolnienia lekarskiego i machnęłam potrójnie zawijaną bransoletkę, w dwóch odcieniach melanżu. Wykończona pięknym zapięciem magnetycznym. Może być także naszyjnikiem ;)


Całość powstała z gotowych mieszanek koralików Preciosa.

piątek, 15 stycznia 2016

najeżona bransoletka

Najeżona bransoletka wg wzoru Weraph bardzo przypadła mi do gustu. Jest ładna, efektowna i bardzo dobrze się nosi. Zrobiłam do tej pory dwie i obie wyszły. Jedną zabrała mi mama (czarno-złota), a czarno-granatową kumpela. One takie mieć muszą, bo inaczej się uduszą.... ;) 

Mama tak pokochała swoją, że postanowiłam zrobić jej kolejną. Tym razem cała perłowa. Chyba nie muszę mówić, że mama była zachwycona :P


A ponieważ osobiście nie mam żadnej, postanowiłam zrobić jeszcze jedną dla siebie. Wykorzystałam zapał do pracy, którego ostatnio jak na lekarstwo i tak oto powstała srebrna. I od razu uprzedzam, że tej nikomu nie oddam!


Natomiast osobiście bardzo rozczarowała mnie bransoletka zrobiona także wg wzoru Weraph SMOCZA ŁUSKA (Klikając w link możecie zobaczyć oryginał). Koraliki long magatama nabyłam już ze dwa lata temu, poleżały rok. Potem wydziergałam bransoletkę na raty, bo okropnie źle mi się ją szydełkowało. Tak się do niej zraziłam, że kolejny rok przeleżała, czekając na wykończenie. Dwa opakowania niezbyt tanich koralików ledwo starczyły na jedną bransoletkę. W dodatku efekt jak dla mnie taki sobie, bransoletki z RIZO noszą się dużo lepiej i lepiej się prezentują. No ale nie byłabym sobą, gdybym nie wypróbowała ;) I raczej nie powtórzę tego wyczynu!