Pogoda lekko depresyjna. Nie ma to jak mały powrót do decoupage'u. Wykończyłam dwie deseczki, które już długo na to oczekiwały. Pierwsza to mała cebulówka z zającami. Zdecydowanie temat wiosenny.
Druga deska, to romantyczne róże w stylu vintage. Róże chyba nigdy mi się nie znudzą ;)
Jeszcze kilka deseczek czeka w kolejce. Może i one się doczekają. Za każdym razem, kiedy zabieram się za decoupage i rozkładam moje klamoty, marzy mi się pracownia, a może chociażby mały kącik przeznaczony do robótek. Nie wiem, może kiedyś coś takiego uda mi się zorganizować. A tymczasem rozkładam i składam, żeby chwilę się zrelaksować ;)
Urocze.:)
OdpowiedzUsuńJa też mam takie marzenia. Co prawda mąż ma nawet pewien pomysł, ale do tego konieczne jest lekkie przemeblowanie dwóch pokoi, a to nas aktualnie przeraża.:)
Marzę o jakiś robótkach, ale ostatnio ograniczyłam się do kilku par kolczyków. Zdalne nauczanie trzyma mnie przy komputerze.:))) Muszę w końcu pomachać panu od historii, bo fajny gościu:))).
Marzę o deszczu, jakimś leżaku w ogrodzie z fajną książką i miską truskawek. W ciszy, w której słychać tylko odgłosy natury... Cóż, to ostatnie od pewnego czasu raczej nierealne, bo dzieci ciągle w domu...
Pozdrawiam serdecznie:)
Ja czekam na czereśnie :)
UsuńTak mniej romantycznie, to ja czekam na bób.:)))
Usuńoooooo bób :) też zatem czekam :D
UsuńObie wyglądają cudnie:)
OdpowiedzUsuńDzięki;)
Usuń