poniedziałek, 4 maja 2020

po majówce

Cały długi, majowy weekend spędziliśmy w domu. Akurat nigdy w majowe weekendy nie uprawialiśmy turystyki, ponieważ zniechęcały nas tłumy ludzi, korki i te klimaty. A że pogoda też dopisała średnio, tym bardziej bez żalu zakopałam się pod koc, z herbatą, ciastem i książką ;) I było cudownie. Świadomość życia bez stresu związanego z pracą przez całe trzy dni.... no miodzio.


Postanowiłam nie piec, bo za dużo ostatnio tego słodkiego, więc jak na złość moja mama przeszmuglowała nam ciasto. Siedzę spokojnie w domu, aż tu nagle telefon i tekst "zejdź przed klatkę, bo jestem akurat z psem na spacerze i przyniosłam wam ciasto" ;) No więc było do kawy. 

Przez trzy dni majówki głównie czytałam. Trzy książki w trzy dni! Mój osobisty rekord. No i jeszcze troszkę bawiłam się edycją zdjęć, bo ciągle mam na to dużą ochotę i jakoś mało odwagi, żeby porządnie zabrać się za ten temat. Więc ćwiczyłam sobie edycję na zdjęciach z kwiatami.


Nawet z gotowaniem odpuściłam. Postawiłam na potrawy z makaronu, które powstają w kwadrans :D I to był prawdziwy odpoczynek. Nic nie tworzyłam, ani biżuterii, ani nic z decoupagu... To był totalnie leniwy czas, ale chyba właśnie czegoś takiego potrzebowałam. Ostatnimi czasy nadziergałam niezłą stertę naszyjników i bransoletek z koralików. Zupełnie nie wiem po co :) Ale może coś wykończę i będę nosiła...zobaczę. Tymczasem wracam do książki, bo mam straszną fazę na czytanie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz